
Dawno nie było chwili prawdy. Nie znajdywałam czasu, żeby pisać: a to ładna pogoda, a to praca, a to problemy zdrowotne. W natłoku tego wszystkiego nie było łatwo znaleźć energię na prowadzenie bloga.
Tak po prawdzie dalej jestem zasypana obowiązkami i zagubiona w rzeczywistości. Moje życie to ostatnio prawdziwy Roller Coaster, czuję się tak jak rok temu po Street Fighterze na Wesołym Miasteczku w Gdyni. Po zeskoczeniu z siedzenia nic mi nie było, ale wystarczyło kilka kroków, żeby sytuacja się zmieniła (nie mogłam ustać na nogach). Właśnie tak się czuję aktualnie.
Chwila prawdy w miłości
Po pierwsze leczę złamane serce. Nie warto wstydzić się o tym mówić, bo cierpienie nabiera innego znaczenia po wyrzucaniu go z siebie. Przepracowuję ból, który zagnieździł się we mnie głęboko, po to, aby nie eksplodować. Staram się z całej siły podołać tej sytuacji, bo wiesz… kiedy w życiu pojawia się ktoś wyjątkowy (kto rozpromienia każdy dzień), kogo nie dostrzega się przez tyle lat, a potem nagle wywraca ci codzienność do góry nogami jest dobrze. Gorzej, gdy zostaje się brutalnie skonfrontowanym z rzeczywistością – coś pęka. We mnie pękło wszystko. Gorycz tego rozstania zostanie ze mną na długo, bo nie sposób przestać kogoś kochać w ciągu jednej sekundy.
Od kiedy pamiętam miałam problemy z zaangażowaniem. Miłość była dla mnie czymś abstrakcyjnym, wręcz niezrozumiałym. Tak, spotykałam na swojej drodze mężczyzn, którym pozwalałam do siebie podejść, ale jeszcze nie takiego, któremu pozwoliłabym podejść na tyle blisko. Dzięki niemu się otworzyłam, poczułam szczęście i zrozumiałam, czemu ta miłość ma tak wielkie znaczenie dla pozostałych. Być może zostałam wykorzystana, żyłam w kłamstwie, a te wszystkie uczucia, które we mnie wyzwalał… były dla niego wyłącznie zabawą i typową odskocznią od rzeczywistości. Wystarczyło, aby się mną znudził, żeby wcisnąć przycisk „usuń”. Przestałam dla niego istnieć.
Istnieje też szansa na to, że czuje do mnie to samo i rozstanie przechodzi równie boleśnie co ja. Niekiedy los jest przewrotny, na co nie mamy już wpływu. Miłość nie wystarcza, życie nas pochłania i wszystko się rozmija. Najważniejsze w takich chwilach pamiętać o tych dobrych rzeczach i żyć dalej. Bo wszystko mija. Każda rana zaślepia się z biegiem czasu i chciałabym, żebyś właśnie tak myślała, gdy ktoś złamie Tobie serce.
Chwila prawdy w sferze zawodowej
W życiu uczuciowym nie zawsze są happy endy, stąd bolesne przeżycia skierowały mnie na zupełnie inne tory, tam gdzie mam większą kontrolę. Nie sprawię, że ktoś mnie pokocha, ale mogę wpłynąć na siebie. Ostatnie dni to przede wszystkim kursy i szkolenia. Nauka nowych, ciekawych rzeczy. Rozwijam się w kierunku, którego nigdy wcześniej nie brałam pod uwagę. Co prawda ma to trochę wspólnego z pisaniem, bo przecież każdy pisarz powinien umieć się promować – teraz to podstawa – ale nigdy nie myślałam, że będę pracować w tym zawodzie.
W przyszłym miesiącu zaczyna się dla mnie prawdziwa przygoda. Nie dość, że będę pracowała w zupełnie innym województwie (kto wie, jak to się skończy?), to jeszcze zmieniam branżę. Wiem, że na tym ucierpiała moja dusza pisarza: za mało czasu spędzam przy tekstach, za mało rozmyślam o tym, co mogłabym stworzyć i co dalej ze sobą zrobić… Świadomość tego w pewnym sensie mnie zasmuca. Mam projekty, na które brakuje mi czasu. Szczególnie ostatni zawód miłosny natchnął mnie do napisania romansu. Ten projekt we mnie dojrzewa, choć jeszcze nie ma odwagi wyjść ze skorupki.

Chwila prawdy w karierze pisarza
Poza tym planuję ruszyć z newsletterem. Sporo pracy już wykonałam (są też prezenty za zapis), stąd liczę, że na dniach uda mi się wystartować. Nie chcę nic obiecywać, bo ten tydzień to dla mnie ciężki orzech do zgryzienia: szkolenia i praca ucinają mój czas wolny niemalże do zera. Cudem znalazłam chwilę na fryzjera. Nawet teraz, piszę tę chwilę prawdy, a w tle lecą lekcje z kursu – na szczęście mam podzielność uwagi.
Tak jak wspomniałam wyżej, pisanie odchodzi na dalszy tor, ale pewnie tylko na czas wakacji. Lato od zawsze było dla mnie trudnym okresem, nie umiem się skupić w tak wysokich temperaturach. Jesień i zima najprawdopodobniej zmienią moje podejście. Może uda mi się dokończyć trzecią część Szadego „Niezależna” i rozpocząć pracę nad romansem, który będzie inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Nie chcę na zawsze porzucać pisania, aczkolwiek musiałam ustalić priorytety. W tej chwili chcę ustabilizować swoją karierę zawodową i uporządkować finanse.
Chwila prawdy o zdrowiu
Ten rok okazał się dla mnie zwodniczy. Dużo stresu, mało snu, nadmiar aktywności i ruchu. Niezdrowy tryb życia odbija się na naszym ciele, czasami wcześniej, czasami później. Ja zbieram konsekwencję właśnie teraz. Bywa ciężko, lecz staram się konsekwentnie zwalczać swoje słabości. Polecam analizę własnego trybu życia: dbasz o siebie? Śpisz wystarczająco długo? Neutralizujesz stres? Uzupełniasz płyny? Odżywiasz się wystarczająco dobrze? Zadbaj o siebie, dopóki nie jest za późno. Wprowadzaj zmiany stopniowo, żebyś na tym nie ucierpiała. Wiem, może nie powinnam tak się na ten temat rozpisywać, po prostu celowo odwracam uwagę od siebie :).
Jeśli masz ochotę napisz, co u Ciebie słychać. Może spotkało Ciebie coś dobrego?
Zdecydowanie w takich chwilach jak te, wolę wysłuchiwać dobrych historii i otaczać się ludźmi, którzy kochają mnie, mimo moich wad.
Na koniec piosenka, która w tym tygodniu nie chce mnie opuścić: „Throne”.
Trzymaj się!
Do następnego!!!

